Pisanie o konflikcie patentowym miedzy Samsungiem a Apple zaczyna przypominać reportaż wojenny. Kraj po kraju i sąd po sądzie dochodzi do starć między tymi jednymi z największych firm technologicznych na świecie, a ich historię możecie prześledzić w poprzednich postach: [1] i [2]. Gdy próby porozumienia w jednym miejscu spalają na panewce zaraz otwierany jest nowy front walk. Ten konflikt przybiera powoli groteskową formę kłótni dzieci w piaskownicy.
Tym razem jednak Samsung wystrzelił z naprawdę dużego działa. Jeszcze nie umilkły komentarze po wczorajszej prezentacji iPhone’a 4S, a już koreańska firma złożyła pozwy patentowe we Włoszech i Francji, których celem jest zablokowanie sprzedaży nowego telefonu Apple, który swoją premierę ma mieć około 14 października. Argumentacja Koreańczyków się nie zmienia – uważają, że technologia 3G jest ich, a wykorzystywanie jej przez firmę z Cupertino jest naruszeniem patentu. Dlatego, jak czytamy w oświadczeniu, będą domagać się zakazu sprzedaży.
Pozew Samsunga jest bez wątpienia odpowiedzią na nieudaną ugodę z Apple w Australii. Apple odrzuciło propozycje porozumienia, którego treści dalej nikt nie zna, i postanowiło się okopać na obecnej pozycji. Dla Koreańczyków to potężny cios, bo właśnie stracili możliwość wprowadzenia swojego tabletu na sklepowe półki przed okresem świątecznych zakupów, a być może stracą równie cały australijski rynek. To musiało naprawdę rozjuszyć Samsunga i długo nie trzeba było czekać na jego reakcję. Co więcej, firma zapowiada, że na pozwach we Francji i Włoszech nie zamierza poprzestać.
Czas został wybrany idealnie. Nowy iPhone’a jeszcze nie pojawił się w sprzedaży, a teraz, pod wpływem pozwów, jego sprzedaż może zostać zablokowana. Wszystko będzie zależeć od lokalnych sądów, które mogą nakazać Amerykanom wstrzymanie sprzedaży do czasu rozstrzygnięcia sporu. To na pewno zaboli Apple. Już wczorajsza premiera nieco rozczarowała fanów, którzy zamiast spodziewanego nowego urządzenia dostali iPhone’a 4 na sterydach. Ten fakt oraz przeciągająca się batalia z Samsungiem, w której najwidoczniej konkurent przeszedł do mocnego kontrataku, może mocno odbić się na sprzedaży 4S-ki.
Wszystko to zaczyna naprawdę przypominać jakąś brazylijską telenowelę. Carlos składa pozew w jednym sądzie, Antonio odpowiada pozwem w innym i tak przez kolejne 1500 odcinków. I jak widz, którego z czasem zaczyna męczyć monotonność fabuły i przełącza program, tak klienci obu firm i ogół konsumentów może po prostu znudzić się, a wręcz wkurzyć na ten patentowy cyrk i ukarać jednych i drugich. Aż dziw, że konkurencja nie wykorzystuje tej sytuacji w przekazie marketingowym.